Rozdział 4.

              Melanie siedziała na kanapie, a poczucie winy nie dawało jej spokoju. Nie mogła wybaczyć sobie tego, jak się zachowała. Nie powinna tak nagle wyskakiwać z tym, co dla Justina było - najwidoczniej - drażliwym tematem, ale skąd mogła o tym wiedzieć? Chciała być po prostu miła. Chłopak naprawdę musi cierpieć. Stracił jedyną rodzinę, jaką miał, a przynajmniej jaką znał. Nigdy nie chciał nic wiedzieć o biologicznych rodzicach. Miał matkę, nieważne, czy biologiczną, czy też nie. To ona go pokochała, ona o niego dbała, ona go wychowywała. Matka Melanie opowiadała jej o ówczesnym życiu Justina, które było naprawdę niesamowite. Często podróżował, rzecz jasna z mamą. Z tego, co jej wiadomo, zwiedził Egipt, Hiszpanię, Turcję i Indie. Naprawdę imponująca lista, zwracając uwagę na to, że miał dopiero dziewiętnaście lat - tego również dowiedziała się od matki. Julia, jego mama miała naprawdę dobrą pracę, dlatego też mogli pozwolić sobie na wiele rzeczy. Od 15 lat pracowała w dużej korporacji w Nowym Jorku. Wszystko było idealnie, do czasu wypadku. Julia zmarła na miejscu, nie było już dla niej ratunku. Chłopak po śmierci matki bardzo się załamał, więc nic dziwnego nie było w tym, że zareagował tak, a nie inaczej na słowa Melanie, choć de facto nie było w  nich nic złego. Sądziła, że jeśli to powie, da mu do zrozumienia, że nie jest sam. To była po prostu czysta życzliwość z jej strony. Nie przewidziała, że tak go to zaboli.
          Dziewczyna spojrzała na skręconą kostkę, uniosła głowę góry, jednocześnie opierając ją o plecy. Siedziała chwilę w takiej pozycji, po czym zdecydowała, że musi przeprosić Justina. Nie chciała, aby już na samym początku wspólnego życia był do niej wrogo nastawiony. Nie miała jednak pojęcia jak dotrze na górę ze skręconą kostką. Wiedziała, że musi to zrobić, niezależnie od tego, czy będzie, łatwo, czy nie. Musi go przeprosić, inaczej sumienie nie da jej spokoju.
         Melanie podniosła się z kanapy, jedną ręką podtrzymując się o nią. Chwiała się, stojąc na jednej nodze, a drugą unosząc nieco nad podłogą. Kołysząc się, wykonała skok w przód. Powtórzyła tą czynność kilka razy, po czym znalazła się koło schodów. Postawiła stopę na pierwszy stopień, jednocześnie chwytając się za ramę. Mocno się jej złapała, po czym zaczęła wskakiwać na każdy kolejny schodek. Dotarła na górę bez jakiegokolwiek szwanku, aż nagle straciła  równowagę i upadła na podłogę, powodując tym samym głośny huk. Jęknęła cicho, mając  nadzieję, że nikt nie zobaczy jej w tak niekomfortowej sytuacji. Zobaczyła otwierające się z drzwi, z których wyłonił się Justin, widocznie przejęty jej stanem. Wytrzeszczył oczy, po czym do niej podbiegł.
- Boże, dziewczyno, co ci się stało? - zapytał, jednocześnie łapiąc Melanie za ręce i pomagając jej wstać. Złapał ją wokół  talii, zakładając jej rękę na swoje ramie.
- Przewróciłam się... - dziewczyna wymruczała, spoglądając na Justina. Była zażenowana zaistniałą sytuacją. Przypomniało jej się, że przecież chłopak był na nią piekielnie zły. Dlaczego więc teraz jej pomaga? - Justin, przepraszam za to co powiedziałam. Ja.... - zwiesiła głowę.
- Chodź... -przerwał jej, po czym zaczął kierować się do swojego nowego pokoju, pomagając Melanie tam dotrzeć. Jego ręka stabilnie oplatała jej talię. Kolejny upadek nie wchodził w grę. Dziewczyna nie opierała się. Czuła, że musi porozmawiać z Justinem, przeprosić go. Nie chciałaby, aby jej nienawidził. To nie leżało w jej naturze. Melanie od zawsze była osobą, która lubi żyć w zgodzie z innymi. Wszelka nienawiść jest dla niej zbędna. Nigdy nie rozumiała dlaczego na świecie jest tyle owej nienawiści. Każdy z nas jest człowiekiem, a człowiek powinien kochać bliźniego.
Otworzył drzwi, po czym weszli do pokoju, w którym panował idealny porządek. Chłopak pomógł usiąść Melanie na łóżku, następnie stanął przy meblach, opierając się o nie. Przyłożył dwa palce do skroni, pocierając ją. Dziewczyna była zdziwiona nienagannym porządkiem w pokoju. Nigdy nie pomyślałaby, że chłopak może mieszkać w takiej czystości. Pewnie dlatego, że Ryan był wielkim bałaganiarzem, za którego wiecznie musiała sprzątać.
 W pokoju panowała cisza, żadne z nich się nie odzywało. Zupełnie tak samo, jak kilka godzin temu, gdy Justin wszedł z salonu,  po chwili wychodząc z niego ze złością.
- Dlaczego się przewróciłaś? Sama przyszłaś na górę? W takim stanie? - zapytał, patrząc na kostkę Melanie, a z wyrazu jego twarzy nie można było nic wyczytać. Był obojętny, jak zwykle.
Melanie zwiesiła głowę, przebierając palcami, po czym zaczęła mówić:
- Justin... Ja... Przepraszam. Nie powinnam mówić tego, co powiedziałam. Przepraszam. Nie chcę, abyś mnie nienawidził. Przepraszam... - wymruczała, strzelając kośćmi od palców. Jej wzrok był smutny. Pełen współczucia, ale i skruchy.
Chłopak spojrzał na Melanie,  jednocześnie zerkając na coś, co znajdowało się za nią. Dziewczyna zauważyła, że na coś spogląda, dlatego też odwróciła się i ujrzała coś, co sprawiło, że serce mimowolnie zaczęło bić jej z prędkością światła. Na szafce stała ramka ze zdjęcie pięknej jasnowłosej kobiety. Wiedziała, że to mama Justina, zmarła mama Justina. Melanie była kompletnie zmieszana. Poczuła gorące pieczenie na policzkach, które były już lekko zarumienione. Nie miała pojęcia jak się zachować. Nagle Justin podszedł do niej, siadając obok. Złapał w ręce ramkę ze zdjęciem matki, po czym chwilę się jej przyglądał. Jego oddech był ciężki. Cierpiał. Piekielnie mocno.
- Bardzo ją kochałem. Nadal kocham. - chłopak odezwał się, sprawiając, że serce Melanie rozerwało się na miliony kawałków. - Dlaczego Bóg musiał mi ją zabrać? - zapytał, łapiąc w dwa palce krzyżyk, który wisiał na jego szyi, oczekując odpowiedzi na pytanie, na które nie potrafił sobie odpowiedzieć. Często obwiniał o to siebie. Uważał, że przez jego życiowe błędy musiała umrzeć, że wszystkiemu winien jest właśnie on. Bóg odpłacił się mu za wszystkie złe rzeczy, które uczynił. Nie potrafił żyć ze świadomością, że zabrano mu matkę przez niego, choć de facto wcale tak nie było. To jedynie jego wymysły. Inaczej nie potrafił wyjaśnić sobie tego zrządzenia losu. Justin był osobą, która nie wierzy w przypadki. Zawsze sądził, że cokolwiek by się nie stało, dzieje się z jakiejś przyczyn i ma coś na celu. - Spójrz. - zwrócił się do Melanie, kładąc palec na zdjęciu, po czym przejechał nim po uśmiechu kobiety. - Była taka piękna. Najpiękniejsza na świecie. - zamilkł na chwilę, biorąc głęboki oddech. - Jest moją bohaterką i zawsze będzie. Kochała mnie, mimo, że nie byłem jej biologicznym synem. Nie miało to dla niej znaczenia... Moi biologiczni rodzice mnie zostawili. Nie chcieli mnie, mógłbym być przez całe swoje życie samotny jak palec, ale nie byłem. Dzięki niej... Dlaczego... - odwrócił głowę w stronę Melanie, a jego oczy przepełnione były smutkiem. Oczekiwał odpowiedzi na to, co go trapiło, choć wiedział, że nikt nigdy nie będzie jej znał.
- Justin... Wiem, że Ci ciężko. Cholernie ciężko, rozumiem to. - dziewczyna spojrzała w jego oczy, które przepełnione były bólem i tęsknotą.
- Nic nie rozumiesz! - krzyknął, szybko wstając z łóżku.- Straciłem matkę! Nie masz pojęcia jak się czuję.
Melanie spuściła głowę w dół, po czym zaczęła mówić:
- Moi rodzice się rozwodzą. Nie będę widziała ojca przez najbliższy miesiąc, może nawet dłużej. Nie tracę go całkowicie, ale jednak tracę. - spojrzała na niego, a wyraz jej twarzy posmutniał.
- Żartujesz? Zobaczysz ojca, będziesz mogła się z nim spotykać, a ja? Czy ja kiedykolwiek zobaczę jeszcze moją mamę? - krzyknął, a jego głos przepełniony był bezradnością i złością.
- Justin... - wyszeptała, mając nadzieję, że załagodzi sytuację. Przecież przyszła tutaj właśnie po to, nie chciała, aby było jeszcze gorzej. Po tym, jak Justin pomógł jej, gdy się przewróciła, sądziła, że złość nieco mu przeszła. Tak było, jednak rozmowa o matce po raz kolejny wywołała między nimi burzę.
Chłopak zacisnął mocno żuchwę, wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym jednego zapalił. Za trzecim pociągnięciem był rozluźniony, jakby wszystkie negatywne emocje, które w nim siedziały, odeszły.
- Powinnaś już wyjść. - jego głos był łagodniejszy, ale obojętny. Zupełnie taki sam jak wtedy, gdy pierwszy raz się spotkali. W szpitalnej sali. Nie mieli okazji jeszcze o tym wszystkim porozmawiać. Czyżby był to przypadek? A może właśnie tak miało być? Może Bóg miał to w planach?
Melanie spojrzała bezradnie na swoją nogę, wiedząc, że nie zdoła samodzielnie wstać i wyjść. Justin patrzył na nią, domyślając się o czym właśnie myślała. Podszedł do niej, po czym pomógł jej wstać. Wyszli w milczeniu z pokoju, a po chwili dotarli pod drzwi pokoju Melanie, której wyraz twarzy był wyjątkowo smutny. Otworzył drzwi, a po chwili dziewczyna siedziała już na łóżku.
- Justin? - zapytała, na co ten tylko kiwnął głową na znak, że chce dowiedzieć się o co chodzi. - Przepraszam.
Przyglądał jej się chwilę, jednak nic nie odpowiedział. Jego spojrzenie było zimne, bez uczuć. Wyszedł z pokoju, zamykając drzwi.
        Nie tak miało być. Wszystko wyszło zupełnie inaczej, niż miało wyjść. Melanie chciała, aby nie było między nimi sporów. W efekcie jej staram spór jeszcze bardziej się zaostrzył, ale nie winiła o to Justina. Zachował się źle, ale mimo tego potrafiła go zrozumieć. Kto normalny nie byłby zły na cały świat, gdyby zabrano mu ukochaną osobę?
      Melanie siedziała na łóżku z opadniętymi rękoma, patrząc przez okno. Kalifornijskie wieczory były przepiękne. Ona i ojciec często chodzili o tej porze na spacery. To były naprawdę miłe chwile. Jednak nic nie zapowiada się na to, aby powróciły.


____________________________________________________________________________

Rozdział nie jest najlepszy, wiem. Z góry bardzo przepraszam.

11 komentarzy :

  1. Znowu mnie zaskoczyłaś, jak usiedli w pokoju justina, myślałam że coś się między nimi wydarzy...Ale coś milszego, a nie kolejny atak złości. Biedny Justin, nie może się pogodzić ze śmiercią mamy...Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham Ciebie i twojego bloga. <3 czasami zastanawiam się czy to nie jest tłumaczenie. :) pięknie piszesz xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ma być nienajlepszy? Jest świetny, nie w każdym rozdziale musi się coś dziać, to by było nienaturalne :)) Według mnie jest świetny, bardzo polubiłam Malenie i jej rodzinę, nawet nabrałam szacunku do ojca, że się wyprowadził i postanowił się leczyć. To najlepsze rozwiązanie.
    No a Justin... cóż. Zachowywałabym się tak samo jak on w zaistniałej sytuacji. Stracił matkę i to całkiem niedawno, to wszystko jeszcze głęboko w nim siedzi, pewnie nadal nie może uwierzyć w to, co się stało... Dlatego każdy, kto powie, że "będzie dobrze" lub "wiem, jak się czujesz" spotyka się z taką, a nie inną reakcją. Czuje się, jakby był z tym problemem sam, w końcu stracił jedyną bliską osobę na tym świecie, a tu nagle ktoś "wciska mu taki kit". Z czasem zawsze takie coś przechodzi i mam nadzieję, że wtedy stosunki Melanie i jego się poprawią :)
    Czekam na dalszą część i pozdrawiam,
    @nemeyeth_

    OdpowiedzUsuń
  4. łooj♥ cudowny !
    myślałam,że Justin coś zrobi w jej kierunku jak byli u niego w pokoju a tu wybuchł znowy...eeehh super ♥ czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sadze ze na prawde sie rozkreca coraz ciekawiej zarysowuje sie akca ciakawi mnie jak dalej rozwiniesz cala zaszla sytuacje z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myśle że naprawde polubie te historie :) Widać że masz talent (duży talent) i lubisz to robić. Biedny Justin po stracie matki jest mu tak ciężko. Melanie też cierpi cały ten rozwód i sytuacja w domu. Mam nadzieje że razem bedzie im lepiej,beda sie wspierac. Czekam na akcje między nimi i życze weny na następne rozdziały xx /@vansbiebu

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne opowiadanie ! Możesz mnie informować o kolejnych rodziałach na twitterze ? ;) @Nothing_Swag

    OdpowiedzUsuń
  8. mialam nadzieje na jakies zblizenie pomiedzy Justinem a Melanie a tu nic .. Ale widze ze akcja rozkreca sie stopniowo i dobrze . Swietny rozdzial jak kazdy inny ktory piszesz :) . Jeju, jak sie ciesze ze odpisalam na tego tweeta i dostalam link , serio . Co do justina to strasznie okazuje to ze cierpi z powodu matki. Zwykle chlopacy staraja sie to ukryc. Ten fakt dodaje jemu uroku . Melanie chciala dobrze a tu. ..no coz w czasie tej rozmowy na lozku serio liczylam na cos wiecej, na jakikolwiek flirt , no ale i tak zajebicie ;* pzdr. / owhlovato

    OdpowiedzUsuń