Rozdział 2.

         Godzinę później Melanie siedziała już na korytarzy szpitalnym, obgryzając z nerwów paznokcie i czekając, aż wreszcie dowie się co dzieje się z człowiekiem, którego znalazła na plaży.
        Wpadła w natłok myśli. Zastanawiała się co mogło stać się temu  nieznanemu jej mężczyźnie. Pomyślała, że pewnie spadł ze skał, uderzył się w głowę i po prostu stracił przytomność. Ale co robił na skałach w tak chłodny i mglisty dzień? A może po prostu źle się poczuł, zakręciło mu się w głowie i upadł? Miliony myśli przechodziły jej w tamtym momencie przez głowę.
        Nagle przypomniała sobie, że przecież już dawno powinna być w domu i użerać się z ojcem, który najprawdopodobniej rozpętał wielką awanturę, tak, jak robi to zawsze, gdy jest pijany.
        Wyjęła telefon z kieszeni, wydusiła numer swojej matki, po czym zadzwoniła, ale nikt nie odebrał. Pustka. Postanowiła, że zatelefonuje również do brata, ale ten także nie odebrał. Zaczęła się poważnie martwić. Dlaczego obydwoje nie odebrali? Coś musiało być na rzeczy.
        Przemyślenia przerwała jej pielęgniarka, która podeszła do niej, trzymając w jednej ręce kubek, prawdopodobnie z kawą. Można było wyczuć jej charakterystyczny zapach. Miała krótkie kruczoczarne kręcone włosy, które wywijały się we wszystkie strony świata. Była wysoka, ale jej figura nie była nienaganna, raczej nieco zaniedbała swoje ciało.
- Kochanie, Justin Bieber to jakaś twoja rodzina? - zapytała, a jej głos przepełniony był sympatią i miłością. Wydawała się być naprawdę miłą osobą.
- Przepraszam, kto? - Melanie odpowiedziała zdezorientowana. Po chwili przypomniała sobie, że przecież mężczyzna, którego znalazła był jej zupełnie nieznany i pewnie właśnie o niego chodziło pielęgniarce, choć wydawało jej się, że już gdzieś słyszała to nazwisko. - Właściwie, to nie mam pojęcia kim on jest. Znalazłam go nieprzytomnego na plaży. Wszystko z nim w porządku? Żyje, prawda? - zapytała, przełykając ślinę. W jej głosie słychać było panikę.
- Spokojnie, kochanie. Wszystko jest w porządku. Jak się nazywasz? Chciałabyś się czegoś napić? Wody, herbaty? Czegokolwiek? - zapytała troskliwie.
- Malenie. Melanie McCann, proszę pani. Nie, dziękuję. Niech mi pani tylko powie co z tym mężczyzną. Jak on się miewa?
- Wszystko dobrze, tak, jak mówiłam wcześniej. - przyłożyła kubek do ust, po czym wzięła łyk kawy. - Lekarz podejrzewa, że spadł ze skał i stracił przytomność. Może mieć lekki wstrząs mózgu, ale nie martw się, mogło być o wiele gorzej.
      Dziewczyna była całkowicie oszołomiona całą tą sytuacją. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Pójść do domu, gdzie czeka ją piekło, czy raczej do rannego mężczyzny? Przynajmniej wiedziała już jak się nazywa. Justin Bieber.
- On jest przytomny, prawda? Mogę do niego zajrzeć? - zapytała, mając nadzieję, że pielęgniarka się zgodzi.
- Tak, przed chwilą się obudził. Możesz, ale tylko na pięć minut, rozumiemy się? Pacjent musi teraz odpoczywać. - odpowiedziała, jednocześnie dając do zrozumienia, że mówi całkowicie poważnie.
 Melanie była wdzięczna, chociażby za to pięć minut. Dobrze wiedziała, że to tylko takie szpitalne przestrogi i będzie mogła zostać tam nieco dłużej.
- Bardzo dziękuję, a w jakiej sali on leży? - w jej głosie słychać było podekscytowanie, ale i przerażenie.
- Sala numer 3. Tylko pamiętaj, równe pięć minut!
       Melanie jeszcze raz jej podziękowała, po czym energicznym krokiem ruszyła na poszukiwanie podanej przez pielęgniarkę sali.
      Dotarła tam, gdzie chciała dotrzeć. Nie zamierzała od razu wchodzić, postanowiła, że najpierw "wyśledzi" trochę teren. Stanęła obok drzwi, które były uchylone i zajrzała do środka, tak, aby została niezauważona. To, co zobaczyła sprawiło, że serce zaczęło łomotać jej niczym młot pneumatyczny, a twarz przybrała najciemniejszy odcień purpury.
    Miał nonszalancko rozczochrane brązowe włosy, a jego karmelowe oczy były jednymi z najpiękniejszych oczu, jakie w życiu widziała, ale były zimne, jakby pozbawione uczuć. Idealnie zarysowane kości policzkowe, idealne pieprzyki. Po prostu siedział na szpitalnym łóżku i wyglądał pięknie, niczym grecki bóg, mimo tego, że niedawno leżał nieprzytomny na plaży. Melanie wcześniej nawet nie zdążyła zwrócić uwagi na to, jak wygląda. Była zbyt przerażona, żeby się tym zajmować. Miał na sobie ciemne dżinsowe spodnie i czarną koszulkę z krótkim rękawkiem. Na jego szyi znajdował się łańcuszek, na którym wisiał krzyżyk.
    Dziewczyna, mimo tego, że była piekielnie speszona, postanowiła, że wejdzie do pokoju, zamieni z nim kilka słów, bo przecież tak wypada i po prostu sobie pójdzie.
- Cześć - powiedziała piskliwym głosem.
- My się znamy? - podniósł wzrok, przeszywając nim całe ciało Melanie, sprawiając, że całkowicie zesztywniało, a jej twarz, która przestała być purpurowa, tym razem przyozdobiła się lekkim rumieńcem.
- Nie, nie znamy się. Właściwie, to znalazłam Cię na plaży. Byłeś nieprzytomny, więc postanowiłam, że wezwę pomoc. - odpowiedziała, lekko się rozluźniając.
- A tak, to ty... Dziękuję. Już możesz nie zaprzątać sobie mną głowy. - jego głos był szorstki, bez uczuć, po prostu obojętny. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, po czym jednego wyjął. Z drugiej kieszeni wyciągnął zapalniczkę. Chwycił papierosa między palec wskazujący, a środkowy, przyłożył do ust, jednocześnie go zapalając. Mocno zaciągnął się dymem i wypuszczając go, zrobił idealne kółko. Melanie była kompletnie zdezorientowana. Niedawno znalazła tego człowieka na plaży, myśląc, że jest martwy, a teraz zachowuje się jakby nigdy nic?
        Dziewczyna zbierała się do tego, aby opuścić pokój, aż nagle usłyszała kroki, ktoś się zbliżał. Pomyślała, że to pewnie pielęgniarka zamierzała przypomnieć jej, że minęło już obiecane 5 minut. Odwróciła się, a to, co zobaczyła sprawiło, że gałki oczne wyszły jej  prawie na wierzch. Kobieta, którą dostrzegła zareagowała w podobny sposób. Miała proste brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Była ładna, mimo, że na jej twarzy widniało już nieco zmarszczek. Miała na sobie zamszowy sweter, czarne spodnie, a na ręce przewieszoną ciemnofioletową kurtkę. Na jej twarzy widać było zaskoczenie, zestresowanie, ale i lekkie zażenowanie.
- Mamo?! Co ty tutaj robisz? - zapytała, przełykając ślinę, a jej głos drżał niesamowicie mocno.
- Raczej ja powinnam cię o to zapytać. Wiesz o wszystkim...? - zapytała, przebierając z poddenerwowania palcami i zerkając na Justina, który kończył spalać papierosa.
- O czym? Mamo, co się tutaj dzieje? - dziewczyna była kompletnie zdziwiona. O czym wygaduje jej matka? O czym powinna wiedzieć?
- Co tu się do cholery dzieje? Elizabeth, ta dziewczyna to twoja córka? - nagle odezwał się Justin, który był równie zdezorientowany, co pozostała dwójka.
- Melanie, chodź, musimy porozmawiać. - Elizabeth, bo tak właśnie nazywała się matka Melanie, złapała córkę za rękę, wyprowadzając ją na korytarz szpitalny. Przełknęła głośno ślinę, po czym zaczęła mówić:-
- Córeczko, pamiętasz jak mówiłam ci o mojej przyjaciółce z Nowego Jorku, prawda? Pamiętasz? - zapytała, a jej głos był już bardziej opanowany, nie drżał tak bardzo, jak wcześniej.
- Pamiętam, zginęła w wypadku jakiś miesiąc temu, prawda? Przykro mi, ale co to ma do rzeczy? - zapytała, niecierpliwie czekając na to, aż matka wyjaśni jej skąd się tutaj w ogóle wzięła i skąd chłopak, którego znalazła znał jej imię.
- Wiesz, nie wiem jak ci to powiedzieć... - opowiedziała, sprawiając, że Melanie zaczęła niecierpliwić się jeszcze bardziej.
- Mamo, proszę cię, po prostu powiedz. O co tutaj do cholery chodzi? - dziewczyna miała nadzieję, że matka przeboleje słowo, którego raczej nigdy przy niej nie wypowiadała, to była wyjątkowa sytuacja. Zresztą Melanie nie należała do osób, które szczycą się takim, a nie innym językiem.
- Melanie, spokojnie... Pamiętasz, gdy mówiłam ci również to, że moja przyjaciółka ma zaadoptowanego syna? Opowiadałam Ci o nim. - wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła kontynuować dalej: - Justin nim jest. Przyjechał tutaj już tydzień temu, aczkolwiek zatrzymał się w hotelu. Gdy tylko dowiedziałam się, że coś mu się stało szybko przyjechałam do szpitala. Podał mój numer pielęgniarce. Powiedziano mi, że ktoś go znalazł, ale... Zaraz, co ty tutaj właściwie robisz? - zapytała, zmieniając nieco temat.
- Mamo, naprawdę nie rozumiesz? Ja go znalazłam. - Melanie odpowiedziała, denerwując się na matkę, która nie potrafiła poskładać sobie wszystkich faktów w całość.
- Ty? - kobieta sama nie wiedziała po co o to zapytała, skoro było to już oczywiste.
- Tak, ja. Chwila... - podniosła ręce do góry, patrząc podejrzliwie na matkę. - Po co on tutaj właściwie przyjechał? Odwiedzić Cię?
- Właśnie, po co on tutaj przyjechał... - kobieta spojrzała na córkę błagalnym wzrokiem, choć ta nie wiedziała dlaczego. - Justin ma 19 lat, ale nadal się uczy, nie ma żadnej rodziny... Długo z tym zwlekałam... Justin zamieszkał w hotelu na jakiś czas, abym ja mogła oswoić was z faktem, że... Że będziemy mieli w domu nowego członka... - kobieta powiedziała wszystko, co powinna powiedzieć już dawno, wyglądając na nieco uszczęśliwioną, kamień spadł jej z serca. Długo to w sobie dusiła, nie wiedziała jak zareaguje na to jej rodzina, ale nie mogła odmówić pomocy chłopakowi, który stracił swoją jedyną rodzinę, matkę. Owszem, był dorosły, ale chodził do szkoły, nie mógł zarabiać na swoje utrzymanie, nie podołałby temu.
- Słucham? Przecież powiedziałaś, że jest dorosły. Nie może pracować? Przecież jest lato... Mamo, tydzień temu zaczęły się wakacje. Może iść do pracy i zarobić na swoje utrzymanie. Wiesz, że cię kocham i chętnie przyjęłabym go do nas, znasz mnie, ale ojciec... Ojciec wciąż pije, naprawdę chcesz, aby mieszkał w takim domu? - Melanie odpowiedziała, widocznie przejmując się sytuacją, jaka panuje w ich domu.
- Kochanie, nie możemy go tak zostawić. Oczywiście, przez lato będzie pracował, już z nim o tym rozmawiałam. Córeczko, on ma naprawdę duży potencjał, musi chodzić do szkoły, nie może zmarnować swoich umiejętności, rozumiesz? - kobieta była bardzo zatroskana. W końcu to syn jej zmarłej przyjaciółki. Bardzo przeżyła jej śmierć, zresztą nadal się nie pozbierała.
- Zaraz, a on nie ma ojca?
- Julia adoptowała go, będąc samotną, nie miała nikogo. Gdy Justin skończył 5 lat wyszła za mąż. Niestety po 6 latach się rozwiodła, a jej ówczesny mąż nie miał żadnych praw do dziecka. Tak naprawdę, to aż do swojej śmierci... - przerwała, a jej twarz natychmiast posmutniała. - Aż do swojej śmierci nie miała pojęcia co się z nim właściwie dzieje. Justin został sam, bez jakiejkolwiek rodziny, dlatego też dopóki nie skończy edukacji będzie mieszkał z nami. To już postanowione, córeczko. A ojciec... O ojcu porozmawiamy w domu... - zaczęła głaskać dziewczynę po ramieniu.
- To dla mnie... To dla mnie naprawdę zaskakująca wiadomość. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Może pójdę już do domu... - odpowiedziała, będąc myślami przy wszystkim, co ją niedługo czeka. Nowy członek rodziny.
- Idź, odpocznij... Ja wejdę jeszcze do Justina, wyjaśnię mu wszystko... A my... My porozmawiamy o tym jeszcze w domu. - kobieta uśmiechnęła się, pocałowała córkę w polik, po czym podążyła z powrotem do pokoju, w którym leżał chłopak, który również czekał na jakieś wyjaśnienia.
          Melanie wyszła ze szpitala, myśląc o tym, co właśnie powiedziała jej matka. Taka wiadomość wstrząsnęłaby każdym. Przez całą drogę zaprzątała sobie głowę tym, jak teraz będzie wyglądało ich życie. Ojciec alkoholik, kolejna osoba do utrzymania... Nie wiedziała jak sobie z tym poradzą. Po pół godzinie dotarła do domu. Kiedy do niego weszła, kolory, ciepło, lodówka pełna jedzenia, wanna, gorąca woda, wszystko to wydało się jej niezwykle cenne, mimo tego, że ojciec leżał na kanapie i spał, prawdopodobnie nadal pijany, a na stoliku walały się puszki od piwa. Przeleżała prawię godzinę w gorącej wodzie, myśląc o przyszłości,  niedalekiej przyszłości.                                                                             

21 komentarzy :

  1. myślałam, że rozegrasz to wszystko zbyt szybko, dowiedziała się o nim tylu rzeczy już w drugim rozdziale..ale wydaje mi się że jest okej, i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. już to widzę, seksowny, naburmuszony justin w żałobie po mamie, i melanie... będzie ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  2. aw ♥ świetny...czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. " Chwycił papierosa między palec wskazujący, a środkowy, przyłożył do ust, jednocześnie go zapalając. Mocno zaciągnął się dymem i wypuszczając go, zrobił idealne kółko. " - danger.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może w Dangerze było coś podobnego, nie wiem, nie czytam :) Natomiast tekst, który zacytowałeś/aś jest moim autorskim tekstem.

      Usuń
  4. Awwwww, nadal się jaram i jeszcze długo nie przestanę. Doprowadziłaś mnie do takiego stanu, że zaczęłam kichać z radości >.<
    @DouxAnge_x

    OdpowiedzUsuń
  5. CHCE NASTĘPNY JUŻ ... EJ MOŻESZ MNIE POWIADAMIAĆ JAK BĘDZIE NOWY ROZDZIAŁ @LOVCIAMO1

    OdpowiedzUsuń
  6. Już po dwóch rozdziałach widze że opowiadanie bedzie świetne,Melanie-dziewczyna z problemami i Justin-chłopak ''niezbyt'' miły i przyjazny,zamieszkają w jednym domu... to bedzie ciekawe haha czekam na nn i życze pomysłow xx /@whtsbiebah

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest świetne! generalnie nie czytam opowiadań o Justinie, ale to mi się podoba i nie mam zamiaru przestać. co do rozdziału. powiem szczerze, że myślałam, jak matka Melanie weszła do tej sali, że ona i Justin kręcą ze sobą, skoro on znał jej imię. XD ale dobrze, że tak nie jest. cóż, czekam na kolejny c: /@awhmytommo

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG. L O V E I T ! @majka_17

    OdpowiedzUsuń
  9. fany, fajny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie się to bardzo podoba, zaintrygowawszy mnie od początku :)
    @biebzuhl
    http://ostani-raz-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. asdfghjkjhgfd cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. jgashgfsjh mega ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, świetne. Bardzo mi się podoba. W sumie nie dziwię się Melanie, że tak zareagowała na wieść, że będą mieli nowego "członka rodziny". To dosyć krępujące, kiedy wpuszczasz kogoś do swojego nieidealnego świata, kiedy musisz dzielić się z kimś obcym swoją codziennością. Czekam na kolejne, mogłabyś mnie o nich informować na twitterze, czy raczej się w coś takiego 'nie bawisz'? Jeśli tak to: @nemeyeth_ :)

    OdpowiedzUsuń
  14. wow. to opowiadanie mile mnie zaskoczyło, zapowiada się naprawdę ciekawie. ; )
    @OLLG_poland

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny *.*
    @DominikaMrz1

    OdpowiedzUsuń
  16. cudowny jest, matko!
    mogłabyś mnie informować? @brookstube

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesanowity rozdzial , takiego obrotu akcji wogole sie nie spodziewalam i dobrze , lubie jak mnie cos zaskakuje ! Strasznie fajny, serio. Justin wydaje sie byc badboyem , boze kocham takie opowiadania ! Naprawde swietny rodzial. Caluski xoxo / owhlovato

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesanowity rozdzial , takiego obrotu akcji wogole sie nie spodziewalam i dobrze , lubie jak mnie cos zaskakuje ! Strasznie fajny, serio. Justin wydaje sie byc badboyem , boze kocham takie opowiadania ! Naprawde swietny rodzial. Caluski xoxo / owhlovato

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo podoba mi się rozdział. Ogólnie opowiadanie jest inne niż reszta, a to duży plus :) x / @huorov

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny pomysł na historię
    na prawdę, bardzo mi się podoba :3

    OdpowiedzUsuń